Kamila Przybysz – utalentowana linergistka oraz trenerka makijażu permanentnego.

blog_4
PMU Premium

Kamila Przybysz – utalentowana linergistka oraz trenerka makijażu permanentnego.

Witam Cię bardzo serdecznie i gorąco zapraszam do przeczytania wywiadu ze znaną linergistką Kamilą Przybysz. Wybierając się na szkolenie z kresek cieniowanych pomyślałam, że będzie to dobra okazja, żeby porozmawiać i zadać kilka pytań mojej idolce. Bardzo się cieszę, że mogę choć cząstkę Kamili Wam przedstawić, ale musicie poznać ją osobiście. Szkolenie wywarło na mnie ogromne wrażenie, ale jeszcze większe wrażenie robi sama Kamila, która przecież mogłaby zadzierać nosa, jak niektóre „Gwiazdki PMU” a jest ciepła, serdeczna i naprawdę cudowna. Przeczytaj wywiad, który mnie osobiście wzruszył…

Marta: Skończyłyśmy właśnie szkolenie z pigmentacji powiek, za które bardzo Ci dziękuję. Jak się czujesz dzisiaj po dwóch dniach intensywnej pracy?

Kamila: Bardzo dobrze się czuję. To Ty sprawiłaś, że ja się bardzo dobrze czuję. 

M: Naprawdę?

K: Mam ogromną satysfakcję, jestem mega dumna, gdy widzę, że mój uczeń zrobi dokładnie to samo co ja, gdy efekt po zabiegu jest taki sam. To jest bardzo budujące i ogromnie cieszy, dlatego sprawiłaś, że dzisiaj czuję się bardzo dobrze.

M: Ja też się czuję bardzo dobrze (uśmiech). Moje kolejne pytanie to, gdybyś mogła zawodowo zacząć drugi raz, co to by było?

K: Nie wiem, co to by było. Nie wyobrażam sobie zacząć coś robić drugi raz, bo tak naprawdę drugi raz zawodowo robię to, co robię. Wcześniej pracowałam w korporacji, zajmowałam się sprzedażą. Gdybym mogła cofnąć czas, to już wtedy zaczęłabym pracować w branży beauty.

M: Która osoba z branży PMU, niekoniecznie idolka, miała na Ciebie największy wpływ?

K: Hmmm… jeżeli chodzi, o taką stronę motywacji, to muszę wymienić tutaj Malwę Ziębę. Wymyśliłam sobie, że będę w tej branży beauty pracować i chyba nikt z moich bliskich, rodziny nie brał tego na poważnie. Ja we wtorek poszłam spać, a w środę wstałam i mówię: otworzę sobie salon, będę robić rzęsy a później makijaż permanentny. Ja w to wierzyłam zawsze i nie miałam chwili zwątpienia. Nie pomyślałam nigdy, przenigdy, że coś mi nie wyjdzie, ale mam wrażenie, że moi bliscy tak nie czuli. Pojechałam w tym czasie na szkolenie do Malwy i ona tak samo, jak ja zobaczyłam, że ty możesz odzwierciedlić moją pracę, tak samo ona zobaczyła to we mnie. Powiedziała mi to, a mi łzy stanęły w oczach i pierwszy raz poczułam się doceniona. Malwa dodała mi skrzydeł i wtedy ja już wiedziałam, że mogę dużo, mogę więcej. Ona też wprowadziła mnie w świat tej nowoczesnej, lekkiej i pudrowej techniki pigmentacji. Przekazała mi to w bardzo fajny sposób. Później, jeżeli chodzi o pigmentację powiek i kreski i ten ogromny mój rozwój, to Oksana Martynenko. Tutaj to głównie technika pracy miała znaczenie. Moim Idolem jest również Sviatoslav Otchenash. Jest moim Mistrzem i będąc na jego szkoleniu czułam, że on chce mnie nauczyć, że jemu zależy przede wszystkim. To było dla mnie takim WOW. 

M: Bez czego nie wyobrażasz sobie pracy, może zdradzisz jakiś swój rytuał? 

K: Nie wyobrażam sobie pracy bez dobrego kontaktu z klientką-klientem, ja pracuję na relacjach. Pracując w sprzedaży nauczyłam się tych relacji. Często żartuję z moimi klientkami, bo chcę, aby czuły się dobrze, bezpiecznie i swobodnie. Dużo dziewczyn pięknie pigmentuje, ale nie pracują nad relacjami. A konkurencja jest duża… 

M: Czy zdarza Ci się komuś z branży zazdrościć?

K: Nie, nie, raczej nie. Ja natomiast mam coś takiego, że próbuje wejść w skórę kogoś. Nie wiem, czy to jest dobre, czy to jest złe. Rozmawiałam nawet ostatnio o tym z dziewczynami na szkoleniu. Mi niczego nie brakuje, wszystko mam, w dobrym tego słowa znaczeniu. Nikomu nie zazdroszczę. Mam swój salon, klientki i dużo pracy. Ale rozumiem też te osoby, które mogą czegoś zazdrościć. Jeśli ktoś czuje, że mu czegoś brakuje to może być ta zazdrość. Mnie to nie złości, ale nie lubię toksycznej, chorobliwej zazdrości. Zazdrość czasami motywuje i też potrafi być dobra. Super, jak zazdrość staje się inspiracją. Podziwiamy, a nie zazdrościmy.

M: Czy Twoja idealna pigmentacja jest już za Tobą, czy jeszcze przed Tobą?

K: Nie, przede mną zdecydowanie. Mam jedną idolkę, do której wzdycham i mam nadzieję, że będę pigmentowała, jak ona.

M: Zdradzisz nam, kto to jest?

K: Olga Loginova. Jej prace się bronią, mimo wszystko. Zdjęcia są piękne. Chcę lecieć do Moskwy, do niej na szkolenie, już jesteśmy w kontakcie.

M: Jak będziesz lecieć, to zabierz mnie ze sobą.

K: Dobrze (śmiech) 

M: Na co wydałaś pierwsze zarobione pieniądze? Poczułaś, że zarobiłaś i możesz je lekko wydać.

K: Ja nigdy nie zarabiałam źle. Pamiętam swoją pierwszą pracę, był to staż w sklepie spożywczym, było to w okresie gdy zdałam maturę i szłam na studia. Zarobki wtedy były nie za duże. Później, gdy już poszłam do takiej ,,prawdziwej pracy” na normalną umowę zarabiałam w tamtych czasach naprawdę dobrze. A z roku na rok coraz lepiej. Tutaj w branży beauty są troszkę większe pieniądze i mogłam sobie pozwolić na trochę luksusu, droższe buty czy torebki, czy auto. 

M: Jesteś kobietą sukcesu.

K: Kobietą sukcesu to nie (uśmiech), ale dużo i ciężko pracuję. 

M: Co cię wzrusza?

K: Dużo jest we mnie emocji. Ogólnie mało co mnie wzrusza, ale na pewno wzruszają mnie starsze osoby. Lubię starsze klientki, jak do mnie przychodzą. Zawsze miałam dużą więź ze swoimi dziadkami w rodzinie. Wzrusza mnie szczęście moich dzieci. Myślę, że jestem rodzinna. Czasami ciężko wszystko pogodzić. Pracę na wysokich obrotach, dom, dzieci …

M: Czy zdarza Ci się przekroczyć tą cienką granicę i zatracić się w pracy? 

K: Tak, na początku gdy zaczynałam to na pewno. Teraz staram się to równoważyć, nie przesadzać. Ale jeśli prowadzę szkolenie wtedy jestem dłużej w pracy i moi bliscy wiedzą, że w ciągu dnia ciężko się ze mną skontaktować. Poświęcam się wtedy na 200%. 

M: Nie uważasz, że to jest trochę cena sukcesu? 

K: Trochę tak, na pewno. Na początku musimy się trochę poświęcić, żeby później można było odpuścić. Teraz każdą wolną chwilę staram się spędzać z dziećmi i rodziną. Różnie to czasem wychodzi. Często jednak wyjeżdżamy rodzinnie na weekend i nadrabiamy stracony czas w tygodniu. W niedzielę, kiedy restauracje były normalnie czynne zawsze był uroczysty obiad. Na pewno staramy się bardzo razem wszyscy to pielęgnować, te nasze relacje. 

M: Czego się najbardziej boisz, czy jest coś takiego?

K: Boję się, ale nie będę o tym mówiła…

M: Wzruszyłam się…

M: Najszczęśliwsza chwila w Twojej karierze? 

K: Jest bardzo dużo takich chwil. Uważam, że ta praca, ten zawód jest bardzo piękny i satysfakcjonujący. I to, że innym kobietom możemy sprawiać przyjemność, dodawać im pewności siebie sprawia, że każdy dzień jest szczęśliwy. Kobiety przychodzą z kompleksami, a my bierzemy maszynkę i w 2 h zmieniamy czasami ich życie, to jak postrzegają siebie. Każdy efekt końcowy mojej pracy sprawia, że jestem szczęśliwa. Praca z kursantkami i ich sukcesy również bardzo mnie cieszą. 

M: Kamila, dziękuję za tę osobistą rozmowę.

A Ciebie mój Czytelniku gorąco zapraszam na szkolenia u Kamili do Nowego Dworu Gdańskiego. Ja jestem bardzo zadowolona i chętnie wrócę na kolejne za jakiś czas. Kamila jest doświadczonym szkoleniowcem, który bardzo dobrze prowadzi grupę. Wybierając Kamilę masz gwarancję jakości, profesjonalizmu oraz indywidualnego podejścia.